Mosty w Stańczykach
Mosty w Stańczykach – niezwykłe dwie budowle położone na obrzeżach Puszczy Rominckiej. Zabytki techniki pozostałe po rozebranej linii kolejowej Prus Wschodnich.Wpisane do rejestru zabytków nieruchomych województwa warmińsko-mazurskiego.
Jedne z najwyższych mostów w Polsce. Są to imponującej wielkości zabytki, pomniki techniki budowlanej. Zostały zaprojektowane nad rzeką Błędzianką, której dolina w Stańczykach dochodzi miejscami do głębokości 65 m. Przed laty Mosty Północy, zwane również Mostami Puszczy Rominckiej , stanowiły odcinek trasy kolejowej Gołdap – Żytkiejmy, zapewniając wyjątkowy taras widokowy dla podróżujących (warto również odwiedzić Piękną Górę w Gołdapi – punkt widokowy na Puszczę Romincką). Swoją formą przypominają budowane w starożytności rzymskie akwedukty, toteż popularnie określa się je mianem Akweduktów Puszczy Rominckiej. Zostały zaprojektowane prawdopodobnie w 1905 roku przez włoskich architektów.
Dwa pięcioprzęsłowe mosty wykonane z żelbetonu mają długość 200 m oraz 5,7 m szerokości (każdy). Promienie łuków wynoszą 15 m, zaś odległości między filarami – 30 m. Od poziomu rzeki Błędzianki do szczytu łuku mamy 31,5 m. Przygotowania do budowy mostów rozpoczęto w 1910 roku. W latach 1912-1914 powstała konstrukcja północna, a w latach 1923-1926 wzniesiono most południowy.
Fragment drewnianej belki wtopionej w jeden z filarów mostu północnego stał się przedmiotem licznych spekulacji prawdopodobnie już przed I wojną światową. Przez lata ludzie powtarzali, iż mosty zostały skonstruowane z belek drewnianych wtopionych w beton, a właściwie z całych pni drzew czyli z tzw. drewnobetonu. Nie jest to jednak możliwe, ponieważ wówczas pnie zostałyby zmiażdżone pod naciskiem ogromnej masy betonu. Co więcej, na początku XX wieku drewno było droższe niż beton. Najprawdopodobniej podczas budowy, w celu konstrukcji rusztowań i szalunków, zużyto ogromne ilości wysokiej jakości drewna pochodzącego z Puszczy Rominckiej. Jedna z belek rusztowania musiała się osunąć podczas zalewania betonem i została w nim uwięziona. Inne pogłoski na temat mostów mówiły, że po mostach w Stańczykach nigdy nie przejechał żaden pociąg, ponieważ ich konstrukcje osłabił wybuch jeziora Tobellus.